Pokonałam raka, ale słono za to zapłaciłam. To przytrafia się wielu kobietom. „Dostałam kilka chemioterapii. A do tego była jeszcze radioterapia, brachyterapia i hormonoterapia. Z rakiem wygrałam, ale ta „walka” spustoszyła mój organizm. Na szczęście mam coś, dzięki czemu się nie poddaję”.
Tak jak wiele kobiet, tak i Iwona Grześkowiak (55 lat), specjalistka ds. socjalnych i instruktorka teatralna z Konina, o tym, że ma raka dowiedziała się przypadkiem. – To było zrządzenie losu. Kilka lat temu, postanowiłam zmienić życie i wyjechałam za granicę. Wróciłam już po 3 miesiącach. Coś mnie „ciągnęło” do kraju. I to „mnie ocaliło – wspomina Iwona.
Tuż jej powrocie, w Koninie odbywał się Kongres Kobiet, któremu towarzyszyły badania profilaktyczne. Iwona nie chciała wykonać mammografii. – Robiłam ją pół roku wcześniej i była „czysta”. Dlaczego uległam? Nie wiem… – zastanawia się Iwona.
„To nie wygląda dobrze”. Tak powiedział lekarz, gdy obejrzał zdjęcie mammograficzne Iwony. W jej lewej piersi był guzek. Szybko pobrano jego wycinek, ale wynik badania był niejasny. Dopiero gdy podczas operacji wycięto guz i przebadano dokładnie, okazało się, że to rak.
– Bałam się bardzo chemioterapii. Ale dlaczego ją tak nazywają, zrozumiałam, gdy pielęgniarka upuściła na ziemię worek z „chemią”. Bo gdy ten płyn się rozlał, to ona z paniką wypadła z sali. Zaraz potem zjawili się ludzie w kombinezonach i maskach, żeby to posprzątać. A to był 2016 r. Ci ludzie byli dla mnie jak z filmów – wspomina Iwona.
Po 1,5 roku leczenia rak u Iwony wycofał się. Ale efekty ponad 30 wlewów „chemii” i inne terapie spustoszyły jej organizm. „Moje stawy są w bardzo złym stanie. Żeby coś utrzymać w dłoniach, to najpierw muszę je długo masować. Są dni kiedy nie mam siły, żeby wstać z łóżka. Często boli mnie głowa, mam luki w pamięci i kłopoty z koncentracją. Najgorzej jest rano. Jeśli idę do pracy na godzinę 8.00 to wstaję o 5.00, żeby się „rozruszać”. Ale ta praca daje mi siłę do życia” – mówi Iwona.
Iwona pracuje w Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ. Zarządza tam tzw. mieszkaniami treningowymi, w których osoby z niepełnosprawnością ruchową uczą się jak żyć samodzielnie.
– Tutaj dzieją się takie rzeczy, że ciarki przechodzą. Mieliśmy np. młodego chłopaka z paraliżem całego ciała. Był taki słaby, że przywieźli go karetką, na noszach. A po kilku miesiącach u nas, jeździł sam na wózku, zaczął pracować, prowadzić samochód. I takich osób mamy więcej. Z całej Polski. Mają połamane i kręgosłupy i dusze, chcą ze sobą skończyć. A dzięki nam chce im się żyć, bo wiedzą jak – mówi Iwona.
Fundacja PODAJ DALEJ, tak jak tysiące organizacji społecznych w Polsce działa dzięki ludziom. Pieniądze na działalność pozyskuje w różny sposób, np. poprzez darowizny, zbiórki publiczne, aukcje internetowe itp. – Odwiedził nas też pan, który chciałby nam coś zostawić w swoim testamencie – wspomina Iwona.
Uwzględnianie w testamencie nie tylko rodziny czy przyjaciół, ale też działań społecznych szczególnie bliskich naszym przekonaniom, sercu, celom, to w wielu krajach świata znana od lat i popularna forma wsparcia organizacji pozarządowych. Zapisując Dobro w swoim testamencie:
masz pewność, że to co dla Ciebie ważne będzie kontynuowane
zostawiasz cząstkę siebie kolejnym pokoleniom
obdarzasz zaufaniem tych, którzy wiedzą jak dobrze, mądrze czynić dobro
TWORZYSZ DOBRĄ PRZYSZŁOŚĆ
Jak to zrobić rozważnie, w zgodzie ze sobą, Bliskimi i prawem – podpowiadają doradcy sukcesyjni kampanii Napisz Testament w naszym INFORMATORZE TESTAMENTOWYM
Iwona Grześkowiak jest Bohaterką ogólnopolskiej kampanii społecznej Napisz Testament – Zapisz Dobro – #TwojeDobrodlaDobrejPrzyszłości – której celem jest zachęcanie do sporządzania testamentów, jako dokumentów regulujących kwestie majątkowe na każdym etapie życia oraz uwzględniania w testamentach transparentnych organizacji pozarządowych realizujących bliskie każdej osobie cele społeczne dla #dobrejprzyszłości.