Zaczęło się od pluszaków i Dustina Hoffmana. Nie dała się przekonać, że chemia to „najgorsza dziedzina”. Dziś, przy swoim laboratoryjnym benchu, bionanoinżynierka dr Izabela Stupka tworzy „armię” zdolną pokonać raka.
– Nie powiesz mi, że od dziecka chciałaś być bionanoinżynierką…?
Izabela Stupka (IS) – No pewnie, że nie (śmiech). Ale naukowa aura rodzinnego Krakowa i domowe „wibracje”, zachęcanie mnie i starszego brata do samorozwoju, sprawiły, że najpierw chciałam być nauczycielką. Moje lalki i miśki były naprawdę solidnie „wyedukowane” (śmiech). Ale, gdy obejrzałam Dustina Hoffmana w filmie „Epidemia” „nauczanie” już mi nie wystarczyło.
– Chciałaś być superwomen i w białym kombinezonie, ratować świat przed śmiertelnymi wirusami?
IS. Raczej fascynowało mnie to, że miliony ludzi może zabić „coś” czego nie widać, nie czuć, czego nie można dotknąć. W tym czasie też kilku moich bliskich, naturalną koleją, zaczęło chorować. Wstrząsnęło mną to, że choć jesteśmy tak zaawansowani technologicznie to wciąż jest wiele chorób, na które nie mamy lekarstwa. Oświadczyłam wtedy mojej cudownej nauczycielce chemii, że będę studiować biotechnologię. Upajała mnie perspektywa odkrywania nieznanego.
– I w postanowieniu wytrwałaś.
IS. Tak. Choć… Gdy byłam w liceum, to „szeptano mi”, że praca naukowa to nie jest dobra droga, bo „chleba” mi nie zapewni. Z ostrożności, myślałam nawet o tym, aby studiować stomatologię, ale zdałam się na los. A ten skierował mnie na Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. I dał silne poczucie, że „tak musi być”… A wiesz, że te ćwiczenia oratorskie na miśkach też mi się przydały (śmiech). Podczas pewnych zajęć przedstawiałam przed audytorium wyniki jakiś prac badawczych, a profesor, który zajęcia prowadził pochwalił, że miło się mnie słucha, bo opowiadam o nauce uporządkowanie.
– To opowiedz czym właściwie się zajmujesz.
IS. Obiektami o rozmiarach nanometrowych czyli o wielkości jednomiliardowej części metra, a dokładnie klatkami białkowymi… Brzmi skomplikowanie, ale to proste. Wyobraź sobie np. wirusa. Składa się z różnych elementów, a jednym z nich jest materiał genetyczny. Materiał otoczony jest białkową powłoką, która tworzy coś na kształt klatki. Takich klatek jest więcej, występują u wszystkich organizmów. Ale ja zajmuję klatkami sztucznymi, których w przyrodzie nie ma.
– Skąd taki kierunek badań?
IS. Zachęcił mnie do nich promotor mojej pracy doktorskiej, prof. Jonathan Heddle. Od wielu lat badał on białka TRAP, czyli białka regulujące syntezę tryptofanu. Okazało się, że po odpowiedniej mutacji i reakcji ze związkami złota, to białko zmienia strukturę i tworzy się z niego klatka. Co ciekawe: sztuczna klatka jest bardziej stabilna, niż naturalne. Wiesz, że można ją gotować przez 3 godziny i się nie rozpadnie? Ale też są takie warunki, w których rozpada się bardzo szybko, np. w środku komórek ssaków. W zespole prof. Heddle’a pracujemy nad tym jak pożytecznie wykorzystać sztuczne klatki. Już częściowo odkryliśmy do czego można ich użyć. A ja w pracy doktorskiej zajęłam się problemem: z czym jeszcze, oprócz atomów złota, można połączyć białka TRAP, aby stworzyć inne klatki a następnie jak w nich coś zamknąć.
– I co można zrobić z taką sztuczną, złotą klatką?
IS. Można jej użyć jako… kapsuły. Chcemy tak zmodyfikować klatkę, aby można było do niej coś „zapakować”. Myślimy o lekach antynowotworowych. „Pakujemy” cząsteczkę leku do klatki i kierujemy bezpośrednio w tkanki rakowe. A gdy ta klatka tam dociera, to rozpada się i uwalnia lek. Takie leczenie celowane. Chronimy w ten sposób zdrowe komórki. Wyobraź sobie, jak bardzo ograniczyłoby to skutki i powikłania po chemioterapii. Odkryliśmy także, że do sztucznej klatki można także coś przyłączyć na zewnątrz, np. antygeny wirusa określonej choroby i w ten sposób stworzyć nowatorską szczepionkę.
– Tworzysz przyszłość medycyny. Masz już jakieś sukcesy?
IS. O tak! Najbardziej prestiżowy magazyn naukowy świata „NATURE” opublikował artykuł o wynikach naszych badań nad klatką TRAP. A firma nCage Therapeutics, w której kieruję zespołem badawczym jest jedną z dwóch na świecie, które zajmują się badaniami tego typu. Jestem również stypendystką programu START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej z wyróżnieniem za nowatorskie osiągnięcia w zakresie biotechnologii, genetyki i biologii molekularnej. O! Widzisz! To jest ciekawa historia… Bo moje stypendium zostało ufundowane przez prof. Wacława Szybalskiego, światowej sławy biotechnologa i genetyka, ale już po jego odejściu. Prof. Szybalski zostawił w swoim testamencie zapis, w którym część swoich dóbr przeznacza dla Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, aby ofiarowała je młodym, wybitnym naukowcom w formie stypendium. I tak robią miliony ludzi na świecie – to znaczy, spisując swoje testamenty uwzględniają w nich nie tylko swoją rodzinę, przyjaciół, współpracowników, ale także cel społeczny, który jest bliski ich sercom, przekonaniom, czynom. To cała, międzynarodowa akcja. I nie chodzi w niej o wielkość portfela, ale o czynienie dobra i świadomość tworzenia dobrej przyszłości. To ogromnie ważne dla naukowca. To daje nam poczucie sensu naszej roboty. I wdzięczność. Bo ktoś o nas pomyślał, ktoś stworzył nam warunki do pracy, ktoś nas docenił. Ja mam 32 lata, ale planuję spisanie testamentu już teraz.
– A jak to co robisz teraz wpływa na przyszłość?
IS. Moja codzienna praca w laboratorium polegająca na przygotowywaniu próbek, a potem analizie danych oraz zespołowych dyskusjach nie ma w sobie szczególnie dużo dramatyzmu i akcji. Ale z tych czynności tworzy się m.in. nowy nośnik leków, który może zrewolucjonizować podejście do terapii nowotworowych albo wirusowych, czyli globalnie zmienić medycynę i nasze życie. Abyśmy w obliczu kolejnego wirusa, kolejnej pandemii nie byli tak bezbronni jak przy Covid-19.
– Oczy Ci błyszczą gdy o tym mówisz.
IS. To był argument, którym przekonywał mnie mąż, abym zrobiła doktorat (śmiech).
– A co robisz, gdy już nie kombinujesz jak zamknąć lek na raka w „złotej klatce”?
IS. Kiedyś grałam w siatkówkę. Ale coraz trudniej zebrać drużynę (śmiech). Uprawiam więc sporty „solowe” – rolki, łyżwy, narty. Praktykuję także jogę i ćwiczę pilates. A jeśli już w tandemie, to chętnie wyruszamy z mężem na górskie wycieczki. Dzieci…? Jeszcze nie ma… Na razie robię wszystko, aby stworzyć dobrą przyszłość.
Izabela Stupka jest Bohaterką ogólnopolskiej kampanii społecznej Napisz Testament – Zapisz Dobro – #TwojeDobrodlaDobrejPrzyszłości – której celem jest zachęcanie do sporządzania testamentów, jako dokumentów regulujących kwestie majątkowe na każdym etapie życia oraz uwzględniania w testamentach transparentnych organizacji pozarządowych realizujących bliskie każdej osobie cele społeczne dla #dobrejprzyszłości.