Jacek i Anka byli wskazywaniu jako pozytywny przykład rodziny, w której żona zarabia na życie, a mąż zajmuje się domem. Ich dwóch synków – 8-letni Adam i 12-letni Filip wypełniało swoją energią cały dom – kiedy chłopcy byli w szkole, Jacek wykonywał drobne prace zlecone. Kiedy zaś wracali zmęczeni, poświęcał im w całości swój czas.
Anka była audytorem nadzorującym zakłady produkcyjne w różnych częściach kraju. Raz w tygodniu wyruszała na 2-3 dni w Polskę, a kiedy wracała do domu i uporała się z całą dokumentacją, z chęcią oddawała się zabawom z dziećmi. Najlepiej odpoczywała w trakcie wspólnych wycieczek do lasu albo podczas romantycznych kolacji z Jackiem, których – z oczywistych względów – było jak na lekarstwo.
Małżeństwo podzieliło się również obowiązkami – Jacek załatwiał wszystko wokół chłopców i domu – drobne naprawy, awarie, niezbędne zakupy. Anka tymczasem ogarniała finanse – z jej pensji spłacany był kredyt, który dwa lata wcześniej zaciągnęli na zakup domu oraz wszystkie inne wydatki związane z codziennym funkcjonowaniem.
Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi
Nieszczęście spadło na Jacka, Adama i Filipa pod koniec listopada, niespodziewanie. Anka, w drodze do domu, miała wypadek samochodowy. Jadący z przeciwka tir zjechał ze swojego pasa i wjechał prosto na Ankę. Wiadomość, która dosięgnęła Jacka była przerażająca: śmierć na miejscu.
Jacek nie pamięta, co w tym czasie było najtrudniejsze. Na głowie miał tyle spraw do załatwienia, że na sen zostawało raptem kilka godzin. Trzeba było zadbać o chłopców – zarówno fizycznie jak i, przede wszystkim, emocjonalnie. Tutaj bardzo wspierający okazali się dziadkowie, którzy pomagali Jackowi, jak tylko mogli. Niemal z dnia na dzień 40-latek stanął przed trudnym wyzwaniem znalezienia pracy i to takiej pracy, która nie tylko zapewni utrzymanie rodziny, ale powoli również spłacić kredyt.
Piętrzące się trudności
Bardzo szybko okazało się, że taka praca nie istnieje. Przynajmniej nie na zawołanie. Kilka lat poza głównym nurtem w branży, w której Jacek się specjalizował, oznaczało praktycznie zaczynanie od nowa. Finansowo również. W marcu mężczyzna stanął przed trudną decyzją – dom trzeba sprzedać, bo kredyt jest zbyt wysoki, nie wspominając o kosztach utrzymania.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że sprzedaż domu nie jest możliwa. Anka nie zostawiła testamentu, zatem po jej śmierci, zgodnie z dziedziczeniem ustawowym, jej udział w domu przypadł Jackowi na spółkę z chłopcami. Z dnia na dzień okazało się zatem, że dwóch małoletnich chłopców jest współwłaścicielami domu obciążonego kredytem, a co gorsza, do czasu osiągnięcia przez nich pełnoletności, w sprawach przekraczający zwykły zarząd ich majątkiem, zatem choćby sprzedaż domu, decyzję podejmuje… sąd rodzinny, nie Jacek.
Trudna sytuacja, z której ciężko wybrnąć
Sprawa trafiła zatem do sądu. Jacek prosił sąd o zgodę na sprzedaż nieruchomości. Musiał to zrobić tak szybko, jak to było możliwe, bo oszczędności, które wspólnie z Anką gromadzili latami, wyparowały już niemal zupełnie. Sąd zdecydował, że sprzedaż domu nie jest w interesie Adama i Filipa. Ojciec chłopców musi znaleźć inny sposób, aby wybrnąć z trudnej sytuacji.
Jacek, walczący już wtedy z depresją, wiążący coraz ciężej koniec z końcem, załamał się zupełnie. Zaczęły się desperackie próby obejścia prawa, znalezienia innego sposobu na przetrwanie tej całej sytuacji. Z pomocą przyszli w końcu przyjaciele. Pomogli Jackowi znaleźć dobrych najemców, którzy z radością wprowadzili się do domu Jacka i chłopców. Comiesięczny zastrzyk gotówki był wystarczający, aby zapłacić ratę kredytu oraz pokryć połowę czynszu na wynajem dwupokojowego mieszkania, w którym mężczyzna zamieszkał z synkami.
A gdyby tak móc cofnąć czas
Z perspektywy czasu, pytany, co zmieniłby w całej tej sytuacji (poza oczywistym – przywróciłbym życie Ani) Jacek podkreśla, że wspólnie z żoną poszedłby do notariusza i napisał testament, namawiając Ankę do tego samego. W takim dokumencie każde z nich przekazałoby wszystko, co posiada, drugiemu małżonkowi. W ten sposób, na wypadek niespodziewanej śmierci, cała nieruchomość stałaby się własnością drugiej osoby, a ta mogłaby z nią zrobić, co uważa za słuszne. Również ją sprzedać.
Przeczytaj: Dlaczego warto sporządzić testament u notariusza?
Ta historia nie jest wymyślona. Ona wydarzyła się naprawdę. Jest jedną z wielu, które raz na jakiś czas przytrafiają się niczego nie spodziewającym się osobom. Nie mamy wpływu na to, kiedy odejdziemy z tego świata. Mamy natomiast wpływ na to, jaki świat zostawimy po sobie.
Napisz testament
Sporządzenie testamentu jest jedną z tych czynności, którą możesz zrobić teraz, myśląc o swoich najbliższych. Napisanie tego dokumentu u notariusza to koszt maksymalnie 200 zł netto, a czas, który musisz poświęcić to godzina, może dwie.
Nie odkładaj tego na później. Nie mów, że to jeszcze “nie czas”. Bo gdy czas nadejdzie, będzie za późno.
Pobierz darmowy informator testamentowy i dowiedz się jak krok po kroku sporządzić testament.