Wstała z łóżka później, niż zwykle. „Dobrze, że w ogóle” – pomyślała smutno idąc do kuchni, aby jak co rano zaparzyć ulubione Cappuccino. Bo nie wstawała z łóżka, lub wstawała z niego „później, niż zwykle” już od 3 tygodni i 3 dni. Od kiedy pewien lekarz powiedział jej, że Marek odszedł. „Bardzo mi przykro. To był wylew. Pani męża nie udało się uratować”. „Pewien lekarz” nie wiedział, że nie tylko męża. Że także najlepszego przyjaciela, miłość życia i „wielkiego ogarniacza rzeczywistości”. Nowej rzeczywistości, pełnej liczb haseł dostępu, elektronicznych przelewów. Rzeczywistości, którą, owszem, znała, ale z której korzystała w pracy, bo w domu, dzięki Markowi, już nie musiała.
Tego ranka, gdy wstała „później, niż zwykle”, jak zwykle nasypała do ekspresu aromatycznej mieszanki, wstawiła pod dysze ulubiony kubek, nacisnęła włącznik i … nie stało się nic. Nacisnęła włącznik jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze… Urządzenie nie reagowało, choć jego wtyczka tkwiła w kontakcie. „Albo się zepsuł, albo światła nie ma” – pomyślała. Wcisnęła włącznik w ścianie kuchni. Nie zareagował. Pozostałe w całym domu również.
Nie była na to gotowa. Na przejęcie po Marku „ogarniania domowej rzeczywistości”. Była silną, zaradną kobietą, która od 3 tygodni i 3 dni nie była w stanie podjąć decyzji, czy wstać z łóżka czy nie. „Pomocy…” – pomyślała. Narzuciła na siebie szlafrok i wyszła przed dom. Za płotem dostrzegła pracującego w ogrodzie sąsiada.
– Dzień dobry. Czy jest u Państwa światło? – zapytała.
– A jest – odparł zdziwiony sąsiad.
– Bo u mnie jest chyba jakaś awaria… Nie wiem co robić. Mógłby Pan zerknąć…
– Zaraz do Pani zajrzę…
Licznik energetyczny. To było pierwsze miejsce, do którego zajrzał sąsiad. Po czym uśmiechnął się pocieszająco. – Pani Kasiu, wszystko w porządku – powiedział. – Wygląda na to, że po prostu wyczerpała Pani limit zakupionej energii. Nie wiedziała Pani, że macie licznik przedpłatowy, a nie abonamentowy…?
Katarzyna wiedziała. Ale nie pamiętała. Bo pamiętać nie musiała… Podobnie jak o wielu domowych sprawach. Pamiętał o nich Marek, którego już nie było…
W takiej sytuacji jak Katarzyna znajduje się co dnia tysiące osób. Ktoś Bliski odchodzi na zawsze i nie pozostawia po sobie żadnych wskazówek o sprawach wspólnego życia. Np. jakie i z kim podpisał umowy, w jaki sposób rozliczał się z dostawcami mediów, gdzie zapisał kody dostępu do serwisów elektronicznych, czy napisał testament, a jeśli tak, to gdzie on jest itp.
„GdzieCoJest” – to i pytanie, które zadają sobie osoby, które muszą „ogarnąć rzeczywistość”, ale i nazwa aplikacji, która ułatwia odnalezienie odpowiedzi na to pytanie. O aplikacji „Gdzie co jest” opowiada jej twórca Szymon Michna. Przeczytajcie: https://tiny.pl/dc9qw i sprawdźcie co zrobić, aby ochronić Bliskich przed stresem i problemami prawnymi.